Oops, czyli o wpadkach językowych
Branża tłumaczeń, jak żadna inna narażona jest na niefortunne wpadki, związane z błędnym zastosowaniem przekładanego tekstu. Czasem chodzi o odbiór tego tekstu w określonych regionach lub państwach. Jeżeli dołączymy do tego reklamę, czyli tłumaczenia reklamowe, zobaczmy jakie możemy mieć przykłady niezamierzonych, śmiesznych sytuacji.
I choć specjaliści od marketingu dwoją się i troją, wpadki były, są i będą. Z pewnością można do nich zaliczyć błędną wymowę marek własnych, które z zasady nie powinny być tłumaczone.
Przykładem niech będzie nieme H w reklamie Hondy, czy hiszpańskie U-dos zamiast U2.
Równie często zastosowanie złego kontekstu powoduje wpadki „światowe”. Jedną z takich wpadek było hasło reklamowe witające turystów na lotnisku w Oslo brzmiące po prostu: „Daj się ustrzelić na promocji w Oslo. I Ty jesteś na celowniku”. I może nie byłoby w nim nic niestosownego, gdyby czas emisji nie zbiegł się z tragedią na wyspie Utoya.
Przykładem innej wpadki językowej wynikającej z tłumaczenia i nieznajomości niuansów, tym razem języka niemieckiego była kampania znanej na świecie sieci Starbucks. Reklamowali się oni anglojęzycznym hasłem: „Enjoy your morning latte„, przyjęte zostało z grymaśnym uśmieszkiem przez Niemców. Latte w niemieckim slangu oznacza wzwód, oops.., cóż nie wszystko da się przewidzieć.
Kilkanaście lat temu, mój angielski kolega Stephen, był mocno zdziwiony
akcją studencką w Częstochowie, której nazwę „FART”, można było znaleźć na chodnikach w mieście. W języku angielskim słowo to oznacza puszczać gazy, stąd brało się jego zdziwienie.
Podobny problem ze znaczeniem słowa miało Mitsubishi wprowadzając na hiszpański rynek model Pajero, gdyż pajero w hiszpańskim slangu oznacza uwaga… onanistę.
Nieznajomość języka często prowadzi do lapsusów językowych. Pewien polski dyplomata, po przybyciu na placówkę w Meksyku intensywnie zaczął uczyć się języka. Podczas spotkania z Prezydentem Meksyku zapytany, jak mu idzie nauka odparł: Cada dia mujer – czyli codziennie kobieta, zamiast Cada dia mejor, z każdym dniem lepiej.
Z lekcji rosyjskiego, tak należę do pokolenia, które jeszcze uczyło się tego języka pamiętam, jak nasza nauczycielka opowiadała nam o takim przypadku.
Dwa, pozornie takie same zdania, a jakże inny wydźwięk.
Mówi więc facet do dziewczyny, która mu się podoba, widząc u niej wpiętą, ładną różę:
Kakaja u Was krasnaja roża! – komunikując jej tym samym – Jaką ma Pani czerwoną gębę! Pewnie nasz podrywacz po takim tekście zwyczajnie oberwał w twarz.
Chcąc zacząć rozmowę, powinien powiedzieć: Kakaja u Was krasiwaja roza! – czyli Jaką ma Pani piękną różę!
Jak zwykle zagadnienia wpadek językowych nie da się wyczerpać w kilku zdaniach, a pomysłowość speców od reklamy z pewnością będzie nam takich tematów dostarczać zawsze.